Sowieci, wojsko, czy bandyci ?

2010-02-08 00:00:00

W dwóch niedawnych wydaniach Dziennika Elbląskiego zamieszczono interesujące wypowiedzi. Jedna, czytelnika Tomasza Stężały ( „Pancerni, jeźdźcy apokalipsy” ), druga, historyka dr. hab. Józefa Włodarskiego ( „ Sowieci zabijali, gwałcili itd. „ ) Tematyka podobna, bo dotyczy tego co się działo w Elblągu i jego okolicach w trakcie walk z Niemcami w 1945 r. ale jakże inne wnioski.

 
Chylę czoła przed Panem Stężałą, za to że jaka historyk amator, zadał sobie trud i jak nikt do tej pory podał moc ciekawych faktów historycznych związanych z zajęciem Elbląga, w tym i szarży czołgów Diaczenki. Wypowiedź ta ponadto nie ma zabarwienia politycznego. Wyłania się z niej obraz armii sowieckiej, jako armii nie odstającej istotnie od innych armii z tego okresu. Przypomina że walki o takie miasta jak Elbląg ( festung Elbing ) nie były tak łatwe jak zajmowanie wcześniej zrównanych dywanowymi nalotami miast w środku Rzeszy. Sowieccy żołnierze, nie byli przygotowani do walk ulicznych, a wielu pochodzących z Azji Środkowej dopiero w Prusach zobaczyło miasta. Mimo to, jak pisze uczciwie Pan Stężała, były to działania profesjonalne, sprawne, choć niekiedy brawurowe, ale my Słowianie i Azjaci brawurę mamy we krwi zwłaszcza po spożyciu napojów oficjalnie uznawanych za szkodliwe… Znamiennym jest to że pisze to wnuk gen. Bolesława Nieczuji- Ostrowskiego, którego agentury sowieckie prześladowały po wojnie.   Trochę inny jest przekaz dr hab. Józefa Włodarskiego. Miałem przyjemność być na tym wykładzie.    Ciekawych było szereg dokumentów wydobytych z archiwum UB z Pasłęka, ale rewelacji nie było. Przeciętnie interesujący się historią Polak doskonale wie że Sowieci zabijali, gwałcili, no i oczywiście zegarków i rowerów nie rozdawali… ale kradli. Tak robili, bo takie jest i było „zbójeckie prawo zdobywców „. W Japonii, potem w Wietnamie i całych Indochinach gdzie dotarły „cywilizowane” armie alianckie, zwłaszcza Amerykanie, podobne rzeczy też miały miejsce. W swoich strefach w Niemczech nie musieli gwałcić, bo Niemki oddawały się Amerykanom za czekoladę… zaś Wania i Siergiej nie widzieli nigdy czekolady na oczy… Czytałem kiedyś wspomnienia Niemki z Sopotu , która z nutą przechwalania, zwierzała się koleżance : „miało mnie 20 Ruskich, ale babcia nie przeżyła…”   Obaj Panowie współczują Niemcom, przy czym Pan doktor bardziej. Przypomina to trochę „płacz nad rozlanym mlekiem” które wylali sami Niemcy. Można oczywiście współczuć okropnościom jakie doznali, ale ktoś jednak przez kilka lat machał chorągiewkami i był wpatrzony w Hitlera jak w Boga. Przy tym akceptowano „ Mein Kampf” jako apokalipsę nazizmu i dostatniego życia. Dlatego tu w Prusach Wschodnich był przemysł , majątki ziemskie i rzesze niewolników do pracy. Należy także nie zapominać, że Niemców zginęło tylko kilka milionów, natomiast oni spowodowali śmierć ok. 60 milionów ludzi i okaleczyli dalsze 35 milionów. Samych obywateli ZSRR zginęło 25 milionów, a Polaków 6 milionów. Najwięcej Sowietów ginęło tu w Prusach Wschodnich, bo rozpoczął się swoisty wyścig Aliantów do Berlina. To w Olsztynku ( Hohenstein ) w Stalagu IB Niemcy głodem wykończyli ok. 50 tysięcy sowieckich jeńców. Trawa w stalagu była wyjedzona, a kanibalizm na porządku dziennym. Śmiertelność była tak duża że, Niemcy nie nadążali z kopaniem mogił, dlatego „ kopali” je przy pomocy materiałów wybuchowych. Do dzisiaj na polach koło Olsztynka gdzie uprawia się marchew wyorywane są kości ludzkie.   Myślę że interesującym dla obu Panów będzie następująca informacja, która rzuca światło na ten problem. Otóż w Smoleńsku w Muzeum Wojny Ojczyźnianej, na własne oczy widziałem w jednej z gablot album z 1936 r. na którym na stronie tytułowej, czerwoną kredką gen. lejt. G. Anisimow napisał następującą dedykację swojemu koledze innemu generałowi : „Drogi przyjacielu, przekazuję Ci album germańskiego miasta które zniszczyliśmy w zemście za nasz piękny Smoleńsk „. Na tej stronie jest zdjęcie bramy Targowej – to był album miasta Elbing…   Obaj Panowie, jak wielu ma wątpliwości czy było to „ wyzwolenie „ czy zdobycie terenów Prus Wschodnich i nie tylko Prus. Wielu historyków twierdzi : „ że nie te granice są ważne które zostały podpisane przy zielonym stoliku, ale te które zostały wyrąbane mieczem…”. To powiedzenie ziściło się tutaj w 100 %. Granice podpisane w Jałcie, zostały „ wyrąbane mieczem”, przez Armię Sowiecką i taka jest prawda. Ziemie te przypadły nam w udziale jako łupy wojenne i obyśmy potrafili je utrzymać. Ale co o tym myśleć jak się słyszy, że w Morągu ma powstać amerykańska baza rakiet skierowanych na Królewiec, mimo że Bush Junior obiecał Gorbaczowowi, że po wyprowadzeniu wojsk sowieckich z b. krajów nadzorowanych przez ZSRR, na ich terytoriach nie powstaną bazy skierowane przeciwko Rosji ? Sytuacja polityczna i militarna w której się obecnie znajdujemy, zaczyna przypominać tą z przed 1939r. Czy znowu w razie czego Anglosasi i Amerykanie nie powiedzą nam : nie będziemy walczyć za wasz , tym razem nie Gdańsk, ale Morąg…   Póki co cieszmy się i dbajmy o te ziemie które nam wywalczono, piękne 600 kilometrowe wybrzeże Bałtyku, miasta z cegły, kanał Elbląski, czyste jeziora i pozostałą infrastrukturę tych terenów. Witajmy tu Niemców z polską gościnnością, aby wiedzieli kto tu gospodarzem, a kto sentymentalnym turystą.   (imię i nazwisko do wiadomości redakcji)    
Uwaga! To jest archiwalny artykuł. Może zawierać niaktualne informacje.
Tagi: a