NIe dostały becikowego, bo za późno zgłosiły się do ginekologa

2010-02-03 00:00:00

Naprawdę nie wiedziałam wcześniej, że jestem w ciąży — tłumaczy Pani Sylwia. — Poza tym w ciążę zaszłam w czerwcu, a nowe przepisy obowiązują od listopada.



Ile kobiet nie dostało becikowego, bo za późno poszło w ciąży do ginekologa? Niemal w każdej gminie urzędnicy znają przypadki matek, które trzeba było odprawić z kwitkiem. Obowiązujący od trzech miesięcy przepis, że becikowe należy się tylko kobiecie, która od 10. tygodnia ciąży była pod opieką lekarza, krytykują ginekolodzy i położne. A nawet minister pracy i polityki socjalnej.

 Pani Sylwia niedawno urodziła dziecko. Becikowe jej się nie należy, bo pierwszy raz poszła do ginekologa dopiero w 15. tygodniu ciąży. — Miałam nieregularne miesiączki i problemy z tarczycą. Naprawdę nie wiedziałam wcześniej, że jestem w ciąży — tłumaczy. — Poza tym w ciążę zaszłam w czerwcu, a nowe przepisy obowiązują od listopada. Potem przez całą ciążę dbałam o siebie i regularnie się badałam. To niesprawiedliwe, że państwo odmawia mi wypłaty tysiąca złotych. Może dogadam się z ginekologiem, żeby wypisał mi zaświadczenie? 


Ile kobiet jest zmuszanych do takiego kombinowania? Tego urzędnicy zajmujący się przyznawaniem becikowego nie są w stanie sprawdzić. I nie mogą pomóc, gdy kobiety przyznają, że zbadały pierwszy raz się np. w jedenastym tygodniu ciąży. — Mamy odwołania z tego powodu. Ale tłumaczymy kobietom, że to świadczenie nie jest uznaniowe. Musimy się trzymać prawa, mimo że w tym przypadku jest trochę kontrowersyjne — przyznaje Artur Romanowski, dyrektor Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Korszach.
 Już trzem kobietom odmówili wypłacenia pieniędzy urzędnicy w wydziału świadczeń rodzinnych w Urzędzie Miasta w Elbląga. I według przepisów nie usprawiedliwia ich to, że zaszły w ciążę przed wprowadzeniem zapisu o konieczności badań (matka ma czas na złożenie wniosku o pieniądze przez rok od porodu).
 — Oczywiście każda z tych kobiet może w ciągu 14 dni odwołać się od tej decyzji do samorządowego kolegium odwoławczego — informuje Joanna Urbaniak, rzecznik Urzędu miejskiego w Elblągu.


Nowy przepis to rozporządzenie ministra zdrowia z 18 września 2009 r. Według niego, każda kobieta, która po 1 listopada 2009 roku zgłosi się po becikowe lub dodatek do zasiłku rodzinnego z tytułu urodzenia dziecka, musi przedstawić zaświadczenie od ginekologa, potwierdzające, że była pod jego opieką nie później niż od 10. tygodnia ciąży do porodu.
Ginekolodzy i położne uważają, że ten przepis wcale nie sprawia, że kobiety w ciąży bardziej o siebie dbają. 
— Taki był zamysł ustawodawcy, by zmusić kobiety do wcześniejszej kontroli — informuje Lech Cylkowski, zastępca dyrektora Szpitala Miejskiego w Elblągu. — Zdarza się jednak, że przyszłe mamy zgłaszają się po wyznaczonym terminie, z pełnymi konsekwencjami prawnymi — dodaje. 
 — Troskliwych matek nie trzeba zmuszać do badań w taki sposób. A te, które boją się, żeby nie stracić becikowego, „odfajkują” wizyty i na tym ich troska się kończy — mówi Izabela Obuchowicz, ginekolog z Bartoszyc.
 Alina Ćwiek, pielęgniarka oddziałowa na oddziale ginekologiczno-położniczym w szpitalu wojewódzkim w Olsztynie, podaje szokujące przykłady pacjentek, które rodzą dzieci tylko dla becikowego, a gdy już wezmą pieniądze, porzucają noworodki. — Becikowe nie dla każdego jest zachętą do badań. Wciąż zdarzają się też kobiety, które pierwszy raz widzą lekarza przy porodzie — dodaje Alina Ćwiek.
Bożena Diaby, rzeczniczka prasowa Ministerstwa Pracy i Polityki Socjalnej, informuje, że minister Jolanta Fedak złożyła wniosek do minister zdrowia o to, żeby z nowego przepisu wykreślić „10. tydzień” i zastąpić je po prostu „stałą opieką lekarską”.
Uwaga! To jest archiwalny artykuł. Może zawierać niaktualne informacje.